Jerzy Buzek: Każde źródło energii ma swoje wady

Rozmowa z profesorem JERZYM BUZKIEM, eurodeputowanym, byłym premierem i przewodniczącym Parlamentu Europejskiego o węglu, odnawialnych źródłach energii (OZE) i polityce energetycznej Unii Europejskiej




21.11.2013

- Dlaczego w Unii Europejskiej tak trudno się zgodzić w sprawie celów klimatycznych?
- To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż wygląda. Przykładowo po rozporządzeniu dotyczącym biodiesla okazało się, że wytwarzany biodesel jest szkodliwy dla środowiska, ponieważ przy jego produkcji często niszczy się lasy i zużywa się sporej ilości paliw kopalnych, a więc w istocie emituje się dwutlenek węgla.
Dlatego w wypadku węgla nie należy mylić celów ze środkami: celem jest zmniejszenie emisji a nie zakazywanie użycia węgla. To zadanie  będzie możliwe dzięki zwiększeniu sprawności bloków energetycznych, a w pełni możliwe w oparciu o wychwytywanie i składowanie CO2 pod ziemią. Ta technologia wymaga jednak jeszcze badań. To tutaj w Europie powinniśmy wypracować technologie czystego, bezpiecznego wykorzystania węgla, aby przekazać je także w przyszłości Chinom, Indiom i innym krajom,  które nie zamierzają zrezygnować z tego paliwa, a które emitują wielokrotnie więcej CO2 niż cała Unia. 
- Pomocny byłby swoisty energetyczny plan Marshalla dla nowych państw członkowskich w Europie Środkowo-Wschodniej?
- To byłaby w Unii najkrótsza droga, ale w kwestii ochrony klimatu nie chodzi tylko o Unię, lecz o cały świat. Trzeba mieć świadomość, że UE odpowiada jedynie za 10-11 proc. światowej emisji CO2. Jeżeli chcemy poważnie traktować sprawy środowiska, musimy dążyć do światowej redukcji dwutlenku węgla, a nie robić to tylko u nas i  podnosić ceny energii, co zagraża konkurencyjności naszej gospodarki. Przy dziurze ozonowej udało się światu dojść do porozumienia, ale sprawa redukcji CO2 jest dużo trudniejsza.
- Ale elektrownie typu Bełchatów nie są dobrymi przykładami dla świata.
- Oczywiście węgiel nie jest, nawet jeśli jest spalany w bardziej efektywnych elektrowniach, idealny dla środowiska. Jednak każde źródło energii ma swoje wady. Przy elektrowniach atomowych problemem jest bezpieczeństwo ich działania i składowanie odpadów jądrowych, elektrownie wiatrowe lub słoneczne są natomiast niestabilne i wymagają dodatkowego funkcjonowania elektrowni, najczęściej gazowych, które przejmują produkcję energii, gdy nie wieje wiatr lub słabo świeci słońce.
Niemcy za cenę olbrzymich subsydiów zrobiły ogromny krok w kierunku energii odnawialnej, ale w rachunku światowym emisji CO2 nie ma to wielkiego znaczenia. W Polsce najtaniej jest zwiększać sprawność elektrowni węglowych i oszczędzać energię. Powinna poza tym u nas powstać branża energetyki odnawialnej. Całym sercem to popieram.
Ale trzeba pamiętać, że najbardziej ekologiczną i tanią energią jest ta, której nie musimy produkować. Całe szczęście, że do poprawiania efektywności energetycznej jesteśmy wszyscy przekonani.
- W tej kwestii Polska nie czyni zbyt wiele. Wystarczy spojrzeć na mały zasięg termomodernizacji budynków.
- Dużo podróżuję po polskiej prowincji, biorę udział w seminariach i dyskusjach energetycznych. Jestem przekonany, że jeżeli chodzi o termomodernizację, Polskę czeka prawdziwy boom budowlany. Podobnie w sprawie energii odnawialnej. Szacuje się, że spowoduje to powstanie ok. 40 tysięcy nowych miejsc pracy. Niestety nie uchwalono jeszcze ustawy o odnawialnych źródłach energii. To wielki błąd, nie potrafię tego wytłumaczyć.  Pomimo to, według dzisiejszych szacunków  Polska osiągnie jednak unijne cele energetyczne w 2020 roku. Warto też dodać, że według danych Eurostatu w emisji CO2 per capita Polska jest na 10 miejscu w Unii, większość krajów ma więc w tym względzie więcej do zrobienia niż my.
- Polska korzystała w Brukseli dwukrotnie z prawa weta w sprawach klimatycznych, teraz kurczowo trzyma się wydobycia węgla. Co na to pozostali członkowie UE?
- Oba weta były trudne z politycznego punktu widzenia, ale osiągnęły swój cel. Panuje zgoda co do tego, że najpierw musi zostać osiągnięty globalny konsensus, zanim Unia zobowiąże się do większej redukcji dwutlenku węgla.  Sprawa redukcji CO2 wróci jednak na pewno, Polska wywiąże się z zobowiązań, gdyż klimat pozostanie naszym wspólnym problemem. Mam wrażenie, że niektóre państwa schowały się za polskimi plecami i nieoficjalnie wspierały polskie stanowisko, dążące do znalezienia równowagi między wzrostem gospodarczym a polityką klimatyczną.
Jako polityk wiem dobrze, że obywatele oczekują od nas przede wszystkim miejsc pracy. Aby to oczekiwanie spełnić, potrzebny jest wzrost gospodarczy na poziomie 4-5 proc. Nie możemy tego osiągnąć, jeśli w czasie kryzysu podnosimy ceny energii, zwłaszcza w krajach produkujących energię z węgla – szczególnie teraz, gdy Europa negocjuje ze Stanami Zjednoczonymi umowę handlową, a za oceanem energia jest dużo tańsza.
- Czy kraje wyszehradzkie prezentują w tej kwestii podobne stanowisko?
- Z pewnością zbliżone, ale nie jest to niczym wyjątkowym. Wszystkie kraje wschodnioeuropejskie, które przeszły transformację, mają trudniejszy start ku realizacji Agendy 2020 niż Europa Zachodnia. Wszyscy mamy bowiem energochłonny przemysł, przestarzałą, opartą o węgiel produkcję prądu oraz problemy z infrastrukturą. Mimo to powinniśmy wszyscy poważnie podchodzić do niebezpieczeństw związanych z klimatem na świecie. Jestem przekonany, że Polska tak czyni.
- Jaką rolę odgrywa energetyczna zależność od Rosji?
- Oczywiście, chcemy być możliwie jak najbardziej niezależni od Rosji. Dlatego, podobnie jak inne państwa, dążymy do możliwie szerokiego energy mix i dostaw z różnych stron. Polska jest jednakże państwem stosunkowo niezależnym energetycznie, właśnie dzięki wykorzystaniu własnego węgla. Węgiel jest jednak paliwem powodującym zagrożenia ekologiczne.  Im więcej z kolei będziemy mieć energii odnawialnej, tym więcej będziemy potrzebować gazu, gdyż elektrownie gazowe najlepiej gwarantują stabilność dostaw energii ze źródeł odnawialnych. Jeżeli natomiast chodzi o gaz, to zdecydowaną większość  importujemy z Rosji. Budujemy jednak terminal do gazu ciekłego. Jeżeli wydobycie gazu łupkowego w USA będzie się tak pomyślnie rozwijało jak dotychczas, moglibyśmy już wkrótce importować gaz także stamtąd.
- Niektórzy twierdzą, że to właśnie unijna polityka klimatyczna jest winna obecnemu kryzysowi gospodarczemu. Zgadza się pan z tą tezą?
- Absolutnie nie. Kryzys rozpoczął się od bańki kredytowej w USA i od nadmiernego zadłużenia niektórych państw UE. Unijna polityka klimatyczna musi jednak być w zgodzie z metodami pokonywania kryzysu. Unia musi posiadać, oprócz polityki innowacyjności i reindustrializacji oraz wspólnego rynku, także tanią energię. Tania energia to warunek zapewnienia konkurencyjności unijnej gospodarki.
- Jak ocenia pan w tym kontekście Energiewende, niemiecką decyzję wycofania się z energetyki atomowej? Nie była ona konsultowana z sąsiadami.
- W Unii mamy wiele możliwości konsultacji, także z dala od kamer. Decyzja ta jest odważna i wyznaczająca nowy kierunek rozwoju. Oznacza ona jednak także, że Niemcy będą budowały więcej elektrowni opartych o węgiel i gaz. Niemcy budują lub zamierzają wybudować 12 bloków energetycznych opartych o węgiel. Polska nie jest więc wyjątkiem, jeśli chodzi o wykorzystanie paliw kopalnych. Nie jesteśmy czarną owcą.
Proszę też nie zapominać, że dotychczas nie wyłączono jeszcze ani jednej elektrowni atomowej. Ma to nastąpić dopiero za kilka lat.
- Może do tego czasu węgiel stanie się „czystszy”?
- Do całkowicie „czystego” węgla jeszcze daleka droga. Już w 2006 r. współzałożyłem na Śląsku  najpierw klaster a potem Centrum Czystych Technologii Węglowych, zajmujące się tą tematyką. Istnieje wiele badań, już w dużej skali, wskazujących na to, że sprawność elektrowni węglowych może zostać podwojona poprzez zgazowanie węgla i równoczesną produkcję ciepła, prądu i produktów chemicznych. Brakuje jednak jeszcze badań na skalę przemysłową. To wszystko wymaga czasu.
- Jaki jest cel negocjacyjny COP19?
- Szczyt klimatyczny COP19 to największa i najpoważniejsza międzynarodowa konferencja, w dodatku pod egidą ONZ. Bardzo zależy mi na sukcesie i trzymam kciuki za powodzenie szczytu, bo decyduje on o przyszłości naszej planety.
Musimy się porozumieć co do tego, jakie obszary ma obejmować nowa światowa konwencja klimatyczna, która zostanie podpisana w Paryżu w 2015 r. Istnieje wiele pomysłów: od ograniczenia emisji poprzez wzmocnienie specjalnego funduszu na rzecz ofiar zmian klimatycznych, aż po światowy program ochrony lasów. Jesienią 2014 r. powinien już istnieć projekt nowej światowej konwencji klimatycznej.  
Powinniśmy powołać światowy fundusz związany z przekazywaniem sobie i opracowywaniem  najnowszych technologii energetycznych, w tym także technologii czystego wykorzystania węgla, energetyki odnawialnej, inteligentnych sieci, energetyki nuklearnej. W tym się pogodzimy, powinniśmy się dzielić technologiami, wspólnie je wypracowywać po to, żeby naprawdę uniknąć kataklizmu klimatycznego.

Rozmawiała Maria Graczyk

Fot. PE

Komentarze

Popularne posty