Odnawialne źródła energii - szanse i koszty

W kwietniu tego roku weszła w życie długo oczekiwana ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE). Uznawana jest ona za "zwycięstwa prosumentów". Ustawa została przyjęta przez Sejm w lutym tego roku, a podpisana przez Prezydenta w marcu. Uchroniło to Polskę przed karami za niewdrożenie dyrektywy o OZE. Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Melchior Wathelet twierdził jeszcze rok temu, że Warszawa powinna płacić 61 tys. euro za każdy dzień opóźnienia.




Jak informuje Ministerstwo Gospodarki, Polska zakończyła działania legislacyjne mające na celu takie wdrożenie dyrektywy OZE, które nie będzie budziło wątpliwości Komisji Europejskiej. Ostatnie zastrzeżenia Komisji usunęła ustawa z dnia 15 stycznia 2015 r. o zmianie ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw, opublikowana w dniu 28 stycznia  2015 roku.
Ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw 3 kwietnia 2015 i nazajutrz weszła w życie. Jednak część przepisów, m.in. dotyczących nowego systemu wsparcia dla producentów zielonej energii uregulowanego w rozdziale 4 ustawy, wejdzie w życie z dniem 1 stycznia 2016 r. Ustawa w obecnym kształcie uznawana jest za "zwycięstwa prosumentów". Droga do jej uchwalenia była jednak wyboista. Poniżej kilka jej odcinków.

KROKI MILOWE:
2010 - Rada Ministrów przyjęła dokument „Krajowy Plan Działania w zakresie energii ze źródeł odnawialnych”
2011 - Rada Ministrów przyjęła opracowany przez Ministerstwo Gospodarki dokument „Uzupełnienie do Krajowego Planu Działania w zakresie energii ze źródeł odnawialnych”
2012 - Ministerstwo Gospodarki przedstawiło na początku października projekt ustawy o OZE
2013 - tzw. mały trójpak, czyli nowelizacja ustawy energetycznej, w Sejmie
2014 - oczekiwane uchwalenie ustawy o OZE
2020 - UE ma osiągnąć 20-procentowy udział energii odnawialnej w ostatecznym zużyciu energii oraz 10-procentowy udział energii odnawialnej w transporcie. Polska ma do 2020 roku osiągnąć 15-procentowy udział odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu energii
2020-2025 – rozpoczęcie wytwarzania energii elektrycznej z zastosowaniem ogniw fotowoltaicznych na dużą skalę, oraz produkcja bioetanolu drugiej generacji, biodiesla drugiej generacji i biowodoru (według PEP 2030)
2030 - zgodnie z unijnym dokumentem ("Plan działań dla gospodarki emisyjnej do 2050 r." ) redukcja CO2 ma wynieść 40 procent
2040 - zgodnie z tym dokumentem redukcja ma wynieść 60 procent
2050 - unijna mapa drogowa przewiduje redukcję emisji dwutlenku węgla na poziomie 80-95 procent
Unia Europejska stawia swoim wszystkim członkom ambitne wymogi dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla. Cele wyznaczone przez Unię na 2020 rok oraz później, do 2050 roku, są dla Polski szansą na dalszy rozwój nowych technologii, ale i zagrożeniem związanym z barierami rozwoju gospodarczego. Sprostaniu tym wyzwaniom ma pomóc m.in. ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE).
Janusz Piechociński, minister gospodarki, przekazał jej projekt 31 grudnia 2013 r. na ręce premiera "z wnioskiem o pilne rozpatrzenie na najbliższym posiedzeniu stałego Komitetu Rady Ministrów". We wtorek, 8 kwietnia 2014, Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy. Obecnie jest on nadal dyskutowany w Sejmie.

Jak zauważa Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), pod pojęciem "odnawialne źródła energii" kryje się wiele bardzo różnych rozwiązań - od  kolektora słonecznego lub pompy ciepła w budynku jednorodzinnym, po wielomegawatowe farmy wiatrowe lub elektrownie wodne. OZE to przede wszystkim energia wodna, energia geotermalna, energia prądów morskich, pływów i falowania, energia słoneczna, energia wiatru, biopaliwo, biomasa, biogaz oraz energia cieplna oceanu.

Energia odnawialna jest to energia uzyskiwana z naturalnych, powtarzających się procesów przyrodniczych. „Odnawialne źródła energii stanowią alternatywę dla tradycyjnych pierwotnych nieodnawialnych nośników energii (paliw kopalnych). Ich zasoby uzupełniają się w naturalnych procesach, co praktycznie pozwala traktować je jako niewyczerpalne – podkreśla Ministerstwo Gospodarki. - Pozyskiwanie energii z tych źródeł jest, w porównaniu do źródeł tradycyjnych (kopalnych), bardziej przyjazne środowisku naturalnemu. Wykorzystywanie OZE w znacznym stopniu zmniejsza szkodliwe oddziaływanie energetyki na środowisko naturalne, głównie poprzez ograniczenie emisji szkodliwych substancji, zwłaszcza gazów cieplarnianych.

PEP, czyli Polityka Energetyczna Polski
Ministerstwo Gospodarki zapewnia, że Polska wywiąże się ze swoich zobowiązań dotyczących roku 2020. Co innego unijne plany (mapa drogowa) dotycząca lat późniejszych i roku 2050. W tej sprawie nadal nie ma zgody między Warszawą i Brukselą.
Jak informuje resort, już w 2010 roku Polska osiągnęła 9,5-procentowy udział energii ze źródeł odnawialnych, a zgodnie z dyrektywą taki poziom powinna osiągnąć dopiero w 2014 roku.

Rozwój wykorzystania odnawialnych źródeł energii jest jednym z najważniejszych kierunków Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku. (PEP 2030). Dokument ten, to strategia państwa, która zawiera rozwiązania wychodzące naprzeciw najważniejszym wyzwaniom polskiej energetyki zarówno w perspektywie krótkoterminowej, jak i do 2030 r. PEP 2030 została przyjęta przez Radę Ministrów w dniu 10 listopada 2009 r. Według Ministerstwa Gospodarki, prognozowany wzrost zużycia energii finalnej od 2006 r. do 2020 r. wyniesie 11 procent, a największy udział w tym wzroście (31,7 proc.) przypadnie transportowi. W pozostałych sektorach wzrost wyniesie odpowiednio: 31,3 proc. w usługach, 13,6 proc. w rolnictwie i 0,5 proc. w gospodarstwach domowych. Zużycie energii w przemyśle nie zmieni się.

Analiza tych samych danych poprzez pryzmat nośników energii pokazuje, że w perspektywie lat 2006-2020 spadnie zużycie węgla. Pozostałe nośniki zanotują wzrost: produkty naftowe o 11 proc., gaz ziemny także o 11 proc., energia odnawialna o 40,5 proc., a zapotrzebowanie na energię elektryczną o 17,9 proc. Ministerstwo Gospodarki prognozuje również 30 proc. wzrost zużycia ciepła sieciowego i 33 proc. wzrost zużycia pozostałych paliw. Więcej na temat energii odnawialnej tutaj.

Polska ustawa o OZE i unijne regulacje
W związku z obowiązkiem pełnej implementacji dyrektywy 2009/28/WE oraz koniecznością optymalizacji aktualnego systemu wsparcia OZE w Polsce w Ministerstwie Gospodarki przygotowano projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii.
Zakończyły się już konsultacje w sprawie nowej wersji ustawy. Przewiduje ona różne możliwości wsparcia, w zależności od charakteru źródła. Zróżnicowanie wsparcia - jak podkreśla Mieczysław Kasprzak, wiceminister gospodarki, w wywiadzie dla EurActiv.pl - jest pochodną trzech czynników – pierwszym jest rodzaj źródła, drugim – zainstalowana moc, trzecim - rok oddania do użytkowania. Przy określaniu wsparcia brane są pod uwagę te trzy czynniki. Im starsze urządzenie, tym mniejsze wsparcie. Drugim elementem jest wielkość źródła - im mniejsze źródło, tym potrzebuje większego wsparcia z uwagi na koszty jednostkowe. Jest to też zgodne z celem ustawy, by wspierać energetykę rozproszoną. Trzecim elementem jest rodzaj źródła – są źródła, które wytwarzają energię po niższych kosztach i takie źródła, gdzie koszt wytworzenia jednej magewatogodziny (MWh) jest wyższy. Tam, gdzie jest on wyższy, tam przewidziane jest większe wsparcie. Przykładowo mamy stosunkowo niski koszt wytwarzania energii w energetyce wodnej, gdzie koszt 1 MWh wynosi ok. 100 zł, a z drugiej strony mamy fotowoltaikę, gdzie ten koszt to ok. 600-1200 zł za wytworzenie 1 MWh. W tym drugim przypadku to wsparcie jest potrzebne, żeby ten rodzaj źródła rozwijać.

„Głównym celem ustawy jest wyodrębnienie, przeniesienie i usystematyzowanie mechanizmów wsparcia dla energii z OZE zawartych w aktualnych przepisach prawnych. Przeniesienie systemu wsparcia dla energii z OZE będzie dotyczyć w pierwszym etapie regulacji ustawowych z zastrzeżeniem przejściowym okresów obowiązywania rozporządzeń umożliwiających ciągłość funkcjonowania mechanizmów wsparcia” – informuje Ministerstwo Gospodarki. Nowe zasady wsparcia energii wytworzonej z OZE będą zagwarantowane na okres 15 lat, jednocześnie zostaną zróżnicowane w zależności od nośnika energii odnawialnej, zainstalowane moce urządzeń generujących energię oraz daty ich włączenia do eksploatacji lub modernizacji. Nowe zasady wspierać będą rozwój rozproszonych źródeł energii odnawialnych, określą warunki zachowania praw już nabytych dla inwestycji zrealizowanych lub rozpoczętych, czas ich obowiązywania oraz pozwolą na zmniejszenie obciążeń dla odbiorcy końcowego. Jak podkreśla Ministerstwo Gospodarki, mniejsze wsparcie przewidziano dla technologii, które obecnie wytwarzają ok. 90 proc. energii elektrycznej z OZE, np. współspalanie oraz stare, zamortyzowane elektrownie wodne.

Ile procent zielonej energii w Polsce pochodzi z OZE?
Niemcy obliczyli, że 20 procent ich energii pochodzi ze źródeł odnawialnych. W Polsce trudno znaleźć jednoznaczne obliczenia dotyczące naszego kraju. Zdaniem ministra Kasprzaka, w energii elektrycznej ok. 7,7 proc. pochodzi ze źródeł odnawialnych. Do 2020 r. powinniśmy uzyskać 15 procent energii odnawialnej, na co składa się też energia z transportu, np. biokomponenty dodawane do paliw ciekłych i biopaliw ciekłych. Ten cel (udział energii odnawialnej w transporcie) na rok 2020 został określony na poziomie 10 proc. Udział biokomponentów i innych paliw odnawialnych w paliwach transportowych w 2011 roku wyniósł 6,25 proc. W ustawie jest zapis zobowiązujący ministra gospodarki do podania metody obliczenia energii pochodzącej ze wszystkich źródeł odnawialnych – z transportu, energii elektrycznej, cieplnej.

Według PEP 2030, relatywnie największą dynamikę wzrostu w latach 2006-2020 zanotują energetyka wiatrowa (54 razy) i ciepło słoneczne (35 razy). W warunkach polskich decydujące znaczenie, w kontekście osiągnięcia postawionego celu 15 proc. udziału energii ze źródeł odnawialnych w strukturze energii finalnej brutto w 2020 r. będą miały postępy poczynione w energetyce wiatrowej, produkcji biogazu i biomasy stałej oraz w biopaliwach transportowych. Te cztery obszary w 2020 roku stanowić będą łącznie ok. 94 proc. zużycia energii ze wszystkich źródeł odnawialnych. Do 2020 r. technologie odnawialne łącznie stanowić będą 25,4 proc. całkowitej mocy wytwórczej (22,6 proc. w 2030 r.). Spadek tego odsetka w latach 2020-2030 wynika głównie z faktu uwzględnienia w zestawieniu energetyki jądrowej, która ma się pojawić w Polsce po 2020 r.

Na podstawie PEP 2030 opracowany został Krajowy Plan Działania w zakresie energii ze źródeł odnawialnych (KPD). KPD stanowi szczegółowe ujęcie ścieżki wzrostu energetyki odnawialnej w Polsce w perspektywie najbliższych 10 lat. Udział energii z OZE w końcowym zużyciu energii brutto powinien w 2020 r. osiągnąć poziom mniej więcej 15,5 proc.

OZE i atom – rozwiązania uzupełniające się
Z jednej strony rząd zapowiada wsparcie dla OZE, z drugiej nadal rozważa budowę elektrowni atomowej. Według Ministerstwa Gospodarki, są to „rozwiązania uzupełniające się. Energia odnawialna nie zastąpi nam w całości potrzebnej energii. Dzisiaj podstawą jest węgiel brunatny i kamienny – i  tak jeszcze długo pozostanie. Nie możemy jednak ludzi pozostawić bez energii. Jedno drugiego nie wyklucza.” Dzieje się tak w czasach, gdy Niemcy odchodzą od energii atomowej, zamykają swoje elektrownie i kładą coraz większy nacisk m.in. na farmy wiatrowe. Jednak zdaniem wiceministra Kasprzaka, farmy wiatrowe to nie jest idealne rozwiązanie, nie załatwi poza tym nie tylko całości, ale nawet części problemu zaopatrzenia w energię. Z tym rodzajem energii wiążą się też określone problemy, bo wiatrak kręci się tylko w określonych warunkach pogodowych. Proporcjonalnie mamy – jak zauważa - nawet więcej wiatraków niż Niemcy.

Koszty dostosowania do wymogów unijnych

Według ostrożnych szacunków koszty te wahają się w przedziale od 5 do 13 miliardów złotych rocznie. I dotyczyć będą przede wszystkich odbiorców energii. Według wiceministra gospodarki, problem polega na tempie dochodzenia do tych zobowiązań. Nikt nie kwestionuje roli i znaczenia energii odnawialnej dla gospodarki niskoemisyjnej. Ale z punktu widzenia racjonalności gospodarki, potencjału, struktury wytwarzania energii w Polsce, ten proces musi być zdecydowanie rozłożony w czasie, poprzedzony także analizami. - Obecnie dokonano analizy dla całej Unii, nie stosując analiz indywidualnych dla poszczególnych krajów. Jest to jeden z elementów, które bardzo mocno podnosimy w naszych stanowiskach – podkreśla Mieczysław Kasprzak.

Drugim elementem, o którym mówił i wicepremier Waldemar Pawlak, i minister środowiska Marcin Korolec, jest fakt, że emisyjność dwutlenku węgla nie ma granic. - Nawet jeśli my poniesiemy wysiłek w ograniczaniu tych emisji, to inni już tak nie postępują. Z tego względu spada też konkurencyjność unijnej gospodarki w stosunku do tego, co obserwujemy poza Unią – zauważa wiceminister Kasprzak. - Premier Pawlak mówił o wspieraniu ograniczania emisji, ale podkreślał również, iż należy działać także na rzecz efektywności gospodarczej. Trzeba szukać szans w zakresie ograniczenia kosztów wytworzenia energii, również w Polsce. To jest clue naszego stanowiska.

Emisje CO2 z obszaru Unii to zaledwie 7 proc. w skali globalnej. Polski minister środowiska mówi, że UE nie powinna się zobowiązywać do dalszego obniżania emisji CO2 po 2020 roku, zanim nie zrobią tego także światowi emitenci, głównie Chiny i USA. Unijni zwolennicy zmniejszania emisji mówią jednak o tym, że Europa powinna dać dobry przykład i impuls do rozwoju zielonej energii. Sceptyczny wobec postulatu UE jest także wiceminister Kasprzak, wskazując na panujący kryzys: - Dlaczego nie dawano przykładu, gdy była prosperity i gospodarki światowe się rozwijały. W tej chwili każdy kraj szuka rezerw, oszczędności. Każdy kraj europejski ma obecnie problemy społeczne, i my mamy dodatkowo zwiększać napięcia poprzez podnoszenie cen energii? W tym momencie jest to nieracjonalne.
„Analizując koszty związane z realizacją pakietu klimatyczno-energetycznego, czyli m.in. ze wzrostem udziału energii ze źródeł odnawialnych, nie można zapominać o pozytywnych skutkach ekonomicznych, społecznych i ekologicznych wynikających ze wspierania OZE” – informuje Ministerstwo Gospodarki. Nowe inwestycje oraz związana z nimi produkcja urządzeń przemysłowych i usługi związane z inwestycjami umożliwiają rozwój gospodarki, aktywizację zawodową i tworzenie nowych miejsc pracy. Budowa nowych, rozproszonych instalacji OZE wymaga wzmocnień w infrastrukturze, co również pobudza przedsiębiorczość. Ponadto, wzrost udziału energii z OZE wpływa na zmniejszenie wykorzystania kopalnych źródeł energii, a tym samym poprzez racjonalne wykorzystanie zasobów naturalnych powoduje oszczędność paliw i energii. Więcej na ten temat także na stronie ProNatura.pl.

Dlatego też oceniając wpływ polityki unijnej w zakresie OZE na polską gospodarkę, w rachunku ekonomicznym oprócz kosztów inwestycyjnych należy brać pod uwagę oszczędności wynikające przykładowo ze zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych, a także wzrost liczby miejsc pracy.

„Energia geotermalna to jedno z najbardziej perspektywicznych odnawialnych źródeł energii na świecie. Liczę, że również nam uda się wykorzystać zasoby tego surowca - mówił wiceminister gospodarki Mieczysław Kasprzak, otwierając pod koniec września 2012 r. polsko-islandzką konferencję na temat współpracy w tym zakresie. Lepszemu wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii (OZE), m.in. w oparciu o dotacje unijne, ma pomóc nowa ustawa.

OPINIE:

MIECZYSŁAW KASPRZAK, wiceminister gospodarki (do roku 2013-red.):
Ważny element w ustawie i polityce dotyczy rozpraszania produkcji energii, czyli dywersyfikacji. Zależy nam, by energia była produkowana jak najbliżej ostatecznego odbiorcy, w małych wytwórniach, żeby nie było strat podczas jej przesyłania.
Także po to, by każdy mógł w ramach własnych możliwości tę energię elektryczną lub ciepło produkować.  W ustawie są przewidziane uproszczenia dla firm i osób produkujących nadwyżki energii odnawialnej – nie będzie potrzebna żadna zgoda na jej produkcję, nie będzie też trzeba rejestrować działalności gospodarczej.
Będzie można ją (energię - red.) w określonym zakresie sprzedawać, i to bez zarejestrowanej działalności. Chcemy jedynie, aby ci, co wytwarzają energię (do 20 kW) na własne potrzeby i nadwyżki sprzedają, zgłaszali tę działalność do najbliższej spółki obrotu. Wystarczy najprostsze zgłoszenie, wyłącznie dla potrzeb ewidencyjnych. Żadnych innych obowiązków, poza podpisaniem stosownej umowy ze spółką obrotu na odbiór tej energii, wytwórca nie będzie miał. To są przedsięwzięcia, które przynoszą przychody nie przekraczające rocznie kilkunastu tysięcy złotych. Ale otwiera to wiele możliwości i jest szansą dla większej aktywności.
Musimy podjąć decyzję, czy wspieramy produkcję wiatraków, ogniw fotowoltaicznych, czy  inwestujemy w budowę kopalń. Kopalnie też musimy wspierać, bo węgiel nadal jest nam potrzebny.
Dużo zależy od rozwoju technologicznego. Teraz przykładowo okazuje się, że warto wesprzeć ogniwa fotowoltaiczne, bo jedna generacja od drugiej różni się cenowo o 30 proc. W tym samym czasie, gdy ich cena spadła o 30 proc., ich efektywność wzrosła o 80 proc.

IZABELA KIELICHOWSKA, Government Affairs & Policy, dyrektor, GE Energy: 
- Zarówno odnawialne źródła energii, jak i wysokosprawna rozproszona generacja energii, także w oparciu o czystsze paliwa kopalne to ogromna szansa rozwojowa dla Polski. Wykorzystanie tych technologii możliwe jest nie tylko dzięki zupełnie nowym inwestycjom, np. w energetykę wiatrową, ale także dzięki modernizacji bazy polskich ciepłowni czy wykorzystaniu istniejących jazów po małych elektrowniach wodnych.
Energetyka rozproszona i odnawialna generuje przeciętnie więcej lokalnych miejsc pracy zatem, pozytywnie wpływa na rozwój regionów. W końcu w Polsce istnieje też przemysł oferujący potrzebne urządzenia, np. kotły na biomasę czy panele słoneczne do produkcji ciepłej wody  lub dostarczający podzespoły do urządzeń (np. automatyka czy łopaty do turbin wiatrowych), oferując nie tylko innowacyjne miejsca pracy, ale pracujący wprost na wzrost polskiego PKB. Zatem rozbudowa sektora OZE i rozproszonej produkcji energii przyniesie nie tylko wymierne korzyści w postaci zmniejszenia zużycia energii pierwotnej (dzięki podniesieniu efektywności i wykorzystaniu OZE oraz ograniczaniu strat przesyłowych), ale także podniesie bezpieczeństwo energetyczne kraju, stworzy nowe miejsca pracy w energetyce, przemyśle i rolnictwie (produkcja paliw), ograniczy koszty ochrony zdrowia (dzięki zmniejszeniu zanieczyszczeń konwencjonalnych) i przysłuży się wzmocnieniu i dalszemu unowocześnieniu sektora przemysłowego.
Daleko zakrojony program znaczącego zwiększenia udziału energii odnawialnych i źródeł rozproszonych wymaga jednak długofalowej strategii i konsekwentnego jej wdrażania przez wiele lat. Energetyczna Mapa Drogowa 2050 nakreśla ramy działania dla całej UE. W ubiegły piątek ministrowie gospodarki zgodzili się na zaproponowane w dokumencie podejście, kładąc nacisk na dalsze zwiększenie efektywności energetycznej, także w produkcji energii, znaczące zwiększenie udziału energii odnawialnych i daleko idącą modernizacje infrastruktury.
W Polsce opublikowano wiele prac analizujących możliwości budowy takiego programu. Ministerstwo Gospodarki opracowało podsumowanie tych analiz (Mix energetyczny 2050), jako pierwszy krok ku realizacji programu Energetycznej Mapy Drogowej. Także postulowane zwiększenie wykorzystania gazu poprzez terminal LNG i wykorzystanie gazu łupkowego przyczyni się korzystnie do zmniejszenia wielkości emisji zanieczyszczeń do powietrza i poprawi elastyczność polskiego systemu elektroenergetycznego, co z kolei pozwoli zwiększyć udział OZE.Tym niemniej, gruntowna modernizacja polskiego systemu elektroenergetycznego -  źródeł, sieci, rynku i struktury sektora - to zadanie na najbliższe 30-40 lat i wymaga wdrożenia dalekosiężnej strategii maksymalizującej korzyści dla gospodarki i społeczeństwa.

Prof. MACIEJ NOWICKI, były minister środowiska, autor książki "Nadchodzi era Słońca":
- W tej chwili horyzontem wiążącej strategii pozyskiwania energii końcowej z odnawialnych źródeł dla Polski jest osiągnięcie progu 15 proc. do roku 2020. Energetyczna Mapa Drogowa Unii Europejskiej do 2050 nie zawiera jeszcze żadnych obowiązujących celów i wiele może się w niej jeszcze zmienić.
Dziś w Polsce prężnie rozwija się energetyka wiatrowa, pozyskujemy z niej 2000 MW elektrycznych, ale jeszcze kilka tysięcy MW do roku 2020 r. powinno być zainstalowanych, w tym pierwszy tysiąc-dwa tysiące MW na morzu. W moim przekonaniu energetyka wiatrowa w najbardziej wietrznych regionach kraju już daje sobie radę bez dotacji.
Współspalanie biomasy z węglem - temu źródłu energii jestem absolutnie przeciwny i chwała Bogu, że powoli odwracają się od niego również decydenci w Ministerstwie Gospodarki. W nowym projekcie ustawy o OZE system ten już nie będzie promowany.
Ale co w zamian? Przede wszystkim biomasa. W tym zakresie mamy jeszcze w Polsce bardzo duże rezerwy, dlatego że w ogóle nie zajmujemy się np. odpadami komunalnymi jako źródłem biomasy i źródłem energii. Bardzo trudno idzie budowa spalarni odpadów komunalnych w największych polskich miastach. Ale myślę, że powoli dotychczasowy stereotyp względem spalania odpadów będzie przełamywany. Wciąż słabo rozwijają się też plantacje roślin energetycznych, chociaż mamy dużo nieużytków - co najmniej 2 mln hektarów - a dopiero na 20 tys. hektarów zastosowane są rośliny energetyczne. Ten kierunek może dać bardzo dużo dodatkowej biomasy dla lokalnych źródeł energii.
O czym marzę? O małych elektrociepłowniach i ciepłowniach na biomasę wykorzystujących odpady z rolnictwa, w tym słomę. Mamy nadmiar słomy, który można użyć w energetyce, rzędu 8-10 mln ton, z odpadów z drewna można by pozyskać 4-5 mln ton - a zatem potencjał mamy, jednak wykorzystywany jest jak dotąd w bardzo niewielkim stopniu. Dodatkowo bardzo Polsce przydałoby się wybudowanie do 2020 r. elektrowni szczytowo-pompowej, która ma dać ok. 1000 MW. Do tego też dochodzi energia słoneczna. Jeśli chodzi o fotowoltaikę, sektor ten będzie się bardziej rozwijać już po roku 2020, a do tego czasu możemy w ten sposób pozyskać kilkaset megawatów. Jeśli zaś chodzi o kolektory słoneczne, ten sektor rozwija się bardzo prężnie. Jeżeli zapanują sprzyjające warunki prawne, to te wszystkie źródła mogłyby doprowadzić do realizacji naszych europejskich zobowiązań, bez specjalnego uszczerbku dla cen energii. Ważne jest, by uregulowania prawne sprzyjały rozwojowi,  a nie go hamowały.
Widać, że projektowana ustawa o OZE będzie stanowić krok do przodu dla małych systemów - mikrogeneracji energii - dzięki uproszczeniu procedur i dopuszczeniu do tego, by nie traktować wszystkich jako producentów energii, bo producenci energii muszą płacić podatki. Jeśli ktoś chce założyć panele fotowoltaiczne o powierzchni kilku metrów kwadratowych, to jest to bez sensu, by musiał za to płacić np. ZUS. Nowy projekt ustawy w tym korzystnym kierunku zmierza. Są w nim też jednak rozwiązania niekorzystne, szczególnie dla energetyki wiatrowej. Mam jednak nadzieję, że w toku debaty nad tą ustawą wszystkie błędy zostaną poprawione i będzie ona mogła stanowić impuls dla rozwoju energetyki odnawialnej.
Najważniejszy parametr mierzenia potencjału energetycznego słońca to ilość energii słonecznej, jaką w ciągu roku można uzyskać z metra kwadratowego. W Polsce poziom ten wynosi 50 proc. poziomu energii, którą można uzyskać w najgorętszych regionach świata, np. na Saharze czy pustyni Gobi. Aż 50 proc.! Czyli nie jest tak źle, dlatego że, aby uzyskać tyle energii z m2 co na Saharze wystarczy założyć tylko 2x większą powierzchnię kolektorów lub paneli fotowoltaicznych. Rozwój sektora pozostaje więc dzisiaj tylko kwestią ceny. Jeśli cena spadnie, zaś ceny paliw kopalnych będą rosły - a będą, bo skończyła się już u nas era tanich paliw kopalnych - z czasem uzyskamy w pełni konkurencyjny rynek technologii słonecznych - bez żadnych dopłat, dotacji, ani kosztów ponoszonych przez podatników.

XAVIER NOYON, sekretarz generalny European Solar Thermal Industry Federation (ESTIF):
- Cele wytyczone w pakiecie energetyczno-klimatycznym oraz w unijnej dyrektywie (2009/28/WE) w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych są różne dla różnych państw UE  - progi, w tym słynne 3x20, określają  cele uśrednione, dla niektórych państw wyższe niż 20 proc., dla innych niższe. Jeśli krajowe „Plany Działania” w zakresie energii ze źródeł odnawialnych państw europejskich zostaną efektywnie przeprowadzone, Europa osiągnie zamierzone cele. Każde państwo europejskie ma duże szanse osiągnąć cele indywidualne, choć niestety nie dla każdego państwa jest to równoznaczne z rozwojem gospodarczej strategii prośrodowiskowej. Przykładowo, moim zdaniem cele dotyczące procentu energetyki odnawialnej w energy mix do 2020 r. są niewystarczające. Powodem może być przede wszystkim sektor budowlany.
Mimo wszystko trzeba przyznać, że sektor energetyki odnawialnej dokonał dużego postępu, będzie go można konkretniej oszacować, gdy wejdziemy w drugą fazę systemu taryf gwarantowanych (feed-in tariffs, FITs). Jednak na pewno bezpieczne jest twierdzenie, że poziom 20 proc. OZE w energy mix do roku 2020 uda się Europie osiągnąć.
Wraz ze wszystkimi firmami i stowarzyszeniami wytwórców OZE z siedzibą w Brukseli wystosowaliśmy wspólną deklarację nt. polityki w zakresie OZE po 2020 r. Ogólnie chcielibyśmy zapewnić stabilny rozwój sektora i wzrost jego wiarygodności przede wszystkim wśród inwestorów.  Chcemy też wyznaczenia celów wiążących na rok 2030, teraz jeszcze trudno go wskazać, jednak będzie to wartość między 30 a 45 proc., jak najbardziej osiągalna, biorąc pod uwagę obecny poziom rozwoju produkcji i wykorzystania OZE.
Polacy mają poczucie, że narodowa specyfika sektora energetyczno-elektronicznego nie jest w UE brana pod uwagę w sposób wystarczający. Unia w tym wypadku nie jest bezosobowym molochem, bo to nie Komisja ani Parlament tworzą prawo, ale bardzo konkretne twarze głów państw i odpowiednich ministerstw. Kształt celów energetyczno-klimatycznych jest wynikiem wieloletnich dyskusji. Teraz, gdy są one na rok 2020 już od dawna jasne, Polska może powinna skoncentrować się na dążeniu do nich, co może przynieść tylko zyski. Tym bardziej, że Polska nie cieszy się zbyt dobrą opinią, jeśli chodzi o politykę efektywności energetycznej, zwłaszcza w debacie dotyczącej celów redukcyjnych. Polska ma jeszcze wiele do zrobienia jeśli chodzi o OZE.

STANISŁAW M. PIETRUSZKO, prezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki:
- Widok wicepremiera Waldemara Pawlaka i dwóch wiceministrów gospodarki (M. Kaliskiego i T. Tomczykiewicza), prezentujących trzy projekty ustaw energetycznych w grudniu 2011 r., otoczonych modułami fotowoltaicznymi, wzbudza nadzieję na docenienie słonecznej energii elektrycznej, przez osoby kierujące gospodarką polską, jako realnego, niezawodnego i ekonomicznego źródła energii elektrycznej.
W dzisiejszym świecie dochodzi do zmiany priorytetów energetycznych. Nowe technologie, czystsze, szybsze w instalacji i bardziej dostosowane do lokalnych potrzeb, wzbudzają zainteresowanie inwestorów oraz władz lokalnych, powoli konkurując ze zmonopolizowanym i scentralizowanym sektorem energetycznym. Przy porównywaniu różnych opcji energetycznych koszty ekonomiczne stopniowo przestają być decydującym kryterium - coraz bardziej liczą się czynniki, których wartość ekonomiczna jest trudna do obliczenia wprost, takie jak np. niezależność energetyczna, dywersyfikacja źródeł energii czy stabilność dostaw. Jest to szczególnie ważne w obliczu możliwości wystąpienia kolejnych kryzysów energetycznych.
Słoneczna energia elektryczna (fotowoltaika - PV), uważana za jedno z najbardziej obiecujących i przyjaznych środowisku źródeł energii, jest wyjątkowa pośród nowych źródeł ze względu na wiele korzyści energetycznych i pozaenergetycznych. Z uwagi na swój olbrzymi potencjał związany z bezpośrednią konwersją wszędzie dostępnego promieniowania słonecznego na energię elektryczną, ma ona szansę zostać w przyszłości poważną alternatywą dla paliw kopalnych. Dzięki temu jest ona skutecznym sposobem zapewnienia dostaw „czystej” energii w krajach uprzemysłowionych i dostarczania energii elektrycznej krajom rozwijającym się bez obawy o bezpieczeństwo dostaw i zanieczyszczenie środowiska. Stąd też fotowoltaika świetnie wkomponowuje się w energetyczne i ekologiczne programy czy projekty na poziomie międzynarodowym, krajowym, regionalnym czy lokalnym.
Łączy ona kilka zalet. Jedną z nich jest decentralizacja – słoneczna energia elektryczna powstaje blisko konsumenta i jest dostępna w nieograniczonej ilości, a systemy PV są proste w instalacji i obsłudze. Wytwarzanie słonecznej energii elektrycznej jest bezkonkurencyjne i zachodzi w porze dnia, na którą przypada największy popyt, tak więc pokryte zostaje szczytowe zapotrzebowanie na energię elektryczną. Te zalety zapewniają dostęp do taniego i zrównoważonego źródła energii, które ma znaczący wkład w dostawy energii i jest łatwe do zintegrowania z całością systemu energetycznego.
Skumulowana moc zainstalowana systemów PV na świecie w 2011 r. w porównaniu z rokiem 2010 wzrosła o 75 proc. i wyniosła ok. 70 MW. Według różnych prognoz wartość ta osiągnie w 2030 r. od 912 do 1864 GW, dla porównania proponowana szacowana moc dla Polski według projektu „Polityki energetycznej Polski do 2030 r.” ma wynosić zaledwie 32 MWp, czyli 0,032 GW.
Rozwiązania prawne i administracyjne „starej piętnastki” skierowane na wsparcie fotowoltaiki (oraz innych form OZE) głównie przy użyciu Feed-in Tariff (FiT) spowodowały dominację krajów europejskich na globalnym rynku fotowoltaicznym. Liderem są tu Niemcy, w których skumulowana moc zainstalowanych systemów fotowoltaicznych (prawie 1,1 mln) wyniosła 24,8 GW w 2011 r. Systemy te zapobiegły emisji ok. 12,5 mln ton CO2. Sektor fotowoltaiczny stał się silnym i trwałym segmentem przemysłu niemieckiego, zatrudnia ok. 130 tys. pełnoetatowych pracowników, ok. 10 tys. firm, w tym ok. 200 produkujących ogniwa, moduły i elementy elektroniczne. Obrót 10 mld euro, odprowadzony podatek – 1,5 mld euro. Całkowita energia elektryczna wyprodukowana z fotowoltaiki w Niemczech w 2011 r. wyniosła 18,5 TWh, co stanowiło 4 proc. całkowitego zużycia energii elektrycznej. Według prognozy niemieckiej Mapy Drogowej rozwoju fotowoltaiki w 2020 r. udział ten wzrośnie do 10 proc.
Niestety w Polsce, jak dotąd, fotowoltaika postrzegana jest jako gadżet. A nie jako innowacyjna i przyszłościowa technologia ściśle związana z mikroelektroniką i optoelektroniką. Toteż propozycje potraktowania fotowoltaiki w nowy sposób w projekcie Ustawy o OZE spotykają się z poparciem PTF. W naszej opinii proponowana ustawa o OZE jest korzystna dla fotowoltaiki, gdyż wprowadza istotne zmiany. Na uwagę zasługuje wprowadzenie pojęcia mikroinstalacja (do 20 kW). Dla takich instalacji większość barier administracyjno-prawnych zostaje zniesiona. Za przyłączenie mikroinstalacji do sieci elektroenergetycznej nie będą pobierane opłaty, wprowadzono obowiązek zakupu oferowanej energii elektrycznej.
W przedstawionym projekcie uwagę zwraca przede wszystkim utrzymanie w zasadniczym kształcie dotychczasowego systemu wsparcia, choć z istotnymi zmianami w postaci różnicującego jego poziom współczynnika korekcyjnego oraz określenia 15-letniego okresu stabilności wsparcia dla danej inwestycji. Szkoda, że nie zdecydowano się na wprowadzenie systemu taryf stałych (Feed-in Tariff) dla systemów do 1 MW, która stanowi najsilniejszą zachętę do inwestowania w OZE, jako długoterminowa gwarancja opłacalności inwestycji.
Niestety ustawa nie zapewnia odzyskania włożonych w mikroinstalacje fotowoltaiczne funduszy, nie mówiąc już o jakimkolwiek zysku dla eksploatującego mikroinstalację podmiotu. Spowodowane jest to niedostatecznym poziomem wsparcia. Prawidłowy mechanizm wsparcia musi być prosty oraz przynoszący choćby minimalny zysk. Inaczej nie będzie inwestycji. Należy również zapewnić zasadę, że dopłaca się do produkcji energii a nie do inwestycji. Wsparcie państwa trafi nie do energetyki zawodowej, lecz do podmiotów wydatkujących własne środki na przyjazne środowisku instalacje fotowoltaiczne.
Jeżeli zostanie wprowadzona korzystna cena 1 kWh, to wtedy będziemy mieli "boom" PV w Polsce. Należy tylko uważać, żeby nie doszło do sytuacji takiej jak w Czechach i Hiszpanii. Toteż konieczne jest ustalenie celów (np. 1 proc. zużytej energii elektrycznej) na 2020 r. i wprowadzenie mechanizmu gwarantującego zrównoważony rozwój rynku PV. Należy również ogłosić program badań naukowych związanych z perspektywicznymi ogniwami fotowoltaicznymi.
Zdaniem Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki zaproponowany projekt nie realizuje w sposób prawidłowy celu zrównoważonego rozwoju odnawialnych źródeł energii, a szczególności nie realizuje głównego założenia, że rozwój energetyki odnawialnej powinien opierać się przede wszystkim na generacji rozproszonej, jak również nie służy podnoszeniu innowacyjności, gdyż proponowana regulacja zablokuje rozwój nowych i istniejących technologii związanych z OZE i utrudni możliwości produkcji urządzeń w tym zakresie.

GRZEGORZ WIŚNIEWSKI, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej:
- Niestety OZE w obecnie jeszcze obowiązującej polityce energetycznej do 2030 roku nie odgrywają takiej roli, jaką by mogły. Stanowią element uzupełniający "miksu" energetycznego z udziałem 15 procent w 2020 roku, co jest formalnym spełnieniem wymogu dyrektywy UE, ale bez wskazania na konkretne instrumenty realizacji tego celu. Omawiany dokument zwraca raczej uwagę na szereg problemów z rozwojem energetyki odnawialnej, np. problemy z przyłączeniem do sieci, ale nie wskazuje rozwiązań i nie mobilizuje do aktywnego działania. Proponuje bardziej kontynuacje dotychczasowych trendów aż do 2020 roku niż wprowadzanie nowych technologii OZE. I wreszcie nie przewiduje istotnego wzrostu udziału energii z OZE w okresie po 2020 roku; w 2030 roku udział ten ma w zasadzie pozostać niemalże na niezmienionym poziomie co w 2020 i wynieść jedynie 16 proc. Jest to jedna z najbardziej zachowawczych projekcji średniookresowych, jeśli chodzi o OZE, znacznie poniżej potencjału krajowych odnawialnych zasobów energii i potencjału technologicznego.
Mam ograniczone zaufanie do tych szacunków (dot. kosztów dostosowania do wymogów unijnych – red.) nie tylko z uwagi na duży rozrzut kosztów, ale z przyczyn metodycznych i - nazwijmy to w uproszczeniu - psychologicznych. Kwestie metodyczne są o tyle istotne, że niezależnie od tego, czy są "proklimatyczne" mapy drogowe, czy ich nie ma, infrastruktura energetyczna w Polsce musi być i modernizowana, często także budowana od podstaw. Mapy drogowe ułatwiają tylko podejmowanie bardziej przemyślanych decyzji w tym zakresie i pozwalają na uzyskanie efektów synergii w planowaniu infrastruktury i dostosowywaniu jej także pod przyszłe technologie energetyczne. Nie można tymi kosztami, tak wprost, jak to się robi, obciążać polityki UE.
W znacznie większym zakresie należy natomiast zwrócić uwagę na nasze niemalże pokoleniowe zaniedbania i skłonności do odsuwania problemu i systematycznego przerzucania kosztów na przyszłość. I tu także dochodzimy do kwestii psychologicznych. Budowa infrastruktury jest rzeczywiście kosztowna i rządy używają argumentów kosztowych, walcząc o derogacje, negocjując kształt polityki spójności UE i starając się uzyskać jak najwyższe wsparcie, a firmy sieciowe wskazując na koszty starają się pozyskać pomoc publiczną od swoich rządów lub uzyskać uzasadnianie dla wyższych taryf. Wszyscy zatem, także media, są zainteresowane zwracaniem uwagi na wysokie koszty. Wydaje się jednak, że w zbyt małym stopniu wykorzystuje się istniejącą infrastrukturę z powodu np. braku promocji inteligentnych sieci energetycznych i nie stwarzanie warunków do realizacji inwestycji typu prosumenckiego w mikroinstalacje i małe instalacje OZE.
Największym problemem w dostosowaniu do unijnych wymogów wydaje się być negatywne nastawienie, niechęć do zmian  i brak wiedzy. W okresie przedakcesyjnym i pierwszym okresie członkostwa w Unii w latach 2004-2007 z większym entuzjazmem wpisywaliśmy się w unijną politykę energetyczną i klimatyczną, i to pozwalało nam lepiej zarządzać konieczną zmianą. Sądzę, że per saldo dobrze na tym wyszliśmy. Od 2008 roku prowadzimy coraz bardziej niezależną oraz coraz bardziej sceptyczną wobec Brukseli politykę i mam wrażenie, że się trochę w tym pogubiliśmy.  Z pewnością gubią się firmy i obywatele, a to powoduje, że w dziedzinie energii żadna polityka oparta na solidnych i trwałych podstawach nie jest realizowana. Nie twierdzę, że to wszystko jest łatwe, ale działanie w zupełnie innym kierunku niż UE, skutkować będzie nie tylko problemami z wypełnieniem unijnych wymogów, ale pozostaniem na uboczu niezbędnych przemian i rozwoju. Wtedy rzeczywiście obywatele i nie radzące sobie z otwartym rynkiem firmy mogą poczuć się  tak, jak w oblężonej twierdzy, a to mogłoby tylko pogłębiać problemy. Mam nadzieję, że taki syndrom nam jednak nie grozi i potrafimy znaleźć pozytywne i zyskowne obszary aktywności w ramach stwarzanych przez politykę UE. Z pewnością  w tym systemie odnalazło się kilkadziesiąt  polskich firmy sektora OZE produkujących i eksportujących urządzenia w takich branżach jak kolektory słoneczne, kotły na pelety i brykiety, elementy elektrowni wiatrowych  itp. Wspólny rynek UE i szerokie  możliwości kooperacji stwarzają szansę dla wszystkich i to powinno dotrzeć też do decydentów odpowiedzialnych za wdrażanie polityki i prawa UE w Polsce. 
Ustawa wejdzie w życie 30 dni od daty ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Przepisy wprowadzające nowy system wsparcia OZE zaczną obowiązywać po upływie dwunastu miesięcy od daty wydania pozytywnej decyzji Komisji Europejskiej zatwierdzającej system wsparcia jako zgodny z przepisami o pomocy publicznej.

Maria Graczyk

30.04.2015
Fot. KE

Komentarze

Popularne posty